Nie mogę powiedzieć, że jestem osobą kreatywną. To słowo powinno znaleźć się chyba w każdym CV (oczywiście zaraz obok: energiczna, pełna entuzjazmu, przebojowa), ale tak jak i inne określenia, mnie raczej nie dotyczy. To nie jest tak, że nie lubię robić fajnych, kreatywnych rzeczy. Bardzo często mam głowę pełną pomysłów: "och, ale świetna torba, ale przecież mogę zrobić sobie taką samą", "jaki ciekawy przepis, czas przestać robić na obiad tylko makaron i naleśniki", ale kiedy przychodzi do ich realizacji, jakoś wszystko jest nie tak. Mam podejrzenie, że po prostu chodzi o to, że jestem leniwa.
Ale czasem (tzn. kiedy NAPRAWDĘ mi się nudzi i nawet nie chce mi się już po raz 15-ty oglądać Black Books, ewentualnie kiedy mam sesję) zdarzy mi się sięgnąć po ołówek/aparat/pędzel i tak po prostu dla przyjemności zrobić coś ciekawego. Od jakiegoś czasu bardzo lubię malowanie po różnych materiałowych powierzchniach - najczęściej t-shirtach lub torbach. Strasznie fajnie jest nosić coś własnego, a jeszcze fajniej komuś to podarować.
Wzór na ten t-shirt akurat ukradłam z internetu, więc chyba nawet nie powinnam pisać o kreatywności, ale potrzeba posiadania takiej bluzki była silniejsza od wszelkich zasad moralnych ;)
TRANSLATION:
I can't call myself creative (although I really wish I could) - yes, there is plenty of various ideas in my head, but when it comes to realising them in REAL life, they magically disappear probably eaten by my laziness. I have this since I was a child. Anybody knows how to cure it? It would be so nice to think and then DO. Not just only think.
But sometimes I'm in the mood for doing things - I draw something in my notebook or take some weird photos. What I really like to do lately is painting on fabrics - mostly t-shirts and totes. It's usually very time consuming and physically demanding (I'm serious, it's not fun being stooped for few hours), but gives me a lot of satisfaction afterwards. It's such a nice feeling to create something and then being able to wear it (or seeing someone else wearing it - this one is even better).
Ja już dawno temu zdałam sobie sprawę z mojego lenistwa. Czasem przekracza ono wszelkie możliwe granice.
OdpowiedzUsuńHej, siedzę przy takim samym netbooku! No dobra, mój jest biały :)
Mogłabyś zdradzić więcej tajemnic tego malowania po ubraniach? Czasem wpadam na blogi dziewczyn, które przerabiają ciuchy w ten sposób i je sprzedają. Mądrzejsze byłoby z mojej strony zrobić coś własnego, a nie kupować :). Gdzie można nabyć takie farby i czy są jakieś trudności przy, hmmm "tworzeniu"? Po prostu malujesz i suszysz?
Farby do tkanin można kupić np. w Empikach albo w sklepach z przyborami dla plastyków, na pewno są też na allegro. To bardzo proste - malujesz co ci się żywnie podoba a po wyschnięciu prasujesz materiał - i gotowe. Potem można to spokojnie prać.
Usuńświetny! patrzę, patrzę i się zachwycam;-) widzisz, kreatywność raz na jakiś czas to dobre rozwiązanie, po co marnować energię :D
OdpowiedzUsuńświetnie Ci to wyszło ;) jestem pod wrażeniem!
OdpowiedzUsuńdla takiego cuda, olać normy moralne :D
I niby zrobiłaś to sama? Łał!!!
OdpowiedzUsuńto widzę, że obie jesteśmy na etapie życia, w którym "coś" jest przed nami;-) szczerze zazdroszczę kierunku studiów - między innymi właśnie rozszerzoną historię chcę zdawać.
OdpowiedzUsuńa energia, mam nadzieję, szybko wróci.
jakie piękne ujęcia, ahh :)
OdpowiedzUsuńbluzka też wyszła świetnie!:)
OdpowiedzUsuńkoszulka jest perfekcyjna!!!!
OdpowiedzUsuń