niedziela, 24 lutego 2013

This old routine

Właśnie się zorientowałam, że ostatniego posta dodałam ponad trzy tygodnie temu.
Serio?! Dlaczego czas tak szybko leci? Gdzie się podziały te trzy tygodnie i co ja przez ten czas robiłam?? No tak, miałam sesję, a jak wiadomo, kiedy człowiek musi się nauczyć materiału z całego semestru dni zaczynają upływać magicznie szybko a pozostały czas tajemniczo się kurczy. Po sesji tydzień przerwy, tydzień podczas którego nie zrobiłam nic produktywnego, bo przecież trzeba odpocząć po zarwanych nocach i stresujących porankach.

Ciężko mi wrócić do normalnego trybu, porannego wstawania i konieczności robienia istotnych rzeczy. Nie pomaga codziennie ten sam widok za oknem - śnieg pada, śnieg rozpuszcza się, śnieg pada, jest obleśnie. Mam dość śniegolodu na chodnikach, mam dość soli na butach, mam dość swetrów i udawania pingwina na przystanku. Ostatnio nawet rano wyszło słońce, ale zaszło zanim zdążyłam wyjść z domu. Lovely.

Zimowe smutki zagłuszam ładną muzyką, brzydką rzeczywistość wyłączam czytając książki o dalekich krajach, oszukuję pogodę piątkowym flamenco, a czasem wieczornym basenem i kwadransem w saunie. I zapisałam się ze znajomą na zumbę. Nie pamiętam kiedy ostatnio miałam tyle ruchu :D Trzeba jakoś sobie radzić.

Słucham tego:





Czytam to:
IMG_9749


Ostatnio oglądałam to:
(bardzo polecam, jeden z piękniejszych filmów jakie ostatnio widziałam; historia muzyka, o którym opowiada ten dokument jest wprost niesamowita i naprawdę chwyta za serce!)


piątek, 1 lutego 2013

Powerless

Lubię czasami wracać do muzyki, której słuchałam w wieku nastoletnim. Co prawda mój gust zmienił się diametralnie, ale ciągle pozostał mi sentyment do niektórych piosenek czy wykonawców. O innych natomiast wolałabym zapomnieć ;)
Wiem, że to nic odkrywczego, ale to niesamowite jak muzyka związana jest z pewnymi etapami w naszym życiu. Wystarczy włączyć piosenkę i wszystko się przypomina. Jak kapsuła czasu.