Odkąd mam możliwość korzystania z dobrodziejstw instagramu życie stało się prostsze, już w ogóle nie trzeba porozumiewać się słowami :D A tak na poważnie, to nie do końca jestem zdecydowana, czy dokumentowanie wszystkiego dookoła jest dobre czy nie. Dotychczas, kiedy miałam ochotę robić zdjęcia wymagało to pewnego wysiłku - trzeba wyciągnąć aparat, ustawić wszystko, potem to zgrać itd. Teraz wystarczy jeden ruch palcem i gotowe, wszyscy mogą już zobaczyć co jadłam na śniadanie ;) Wiem, że moje przemyślenia nie są zbyt odkrywcze, ale tak się ostatnio zastanawiałam, że to w sumie bardzo rozleniawiające. Chyba po prostu trzeba umieć znaleźć jakąś równowagę - dlatego postanowiłam zakupić najtańszy film z Rossmanna i wyciągnąć swój zapomniany przez zimę lomo-aparat. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Uwielbiam wiosenne deszcze, tęskniłam za taką pogodą i podeszczowym zapachem.
Na dole moja nowa zdobycz do kolekcji - stare zdjęcie kupione na pobliskim bazarze. Byłam mile zaskoczona, kiedy między stoiskami z warzywami i skarpetami znalazłam trochę staroci. Czas zacząć częściej tam chodzić...
Azjatyckie chrupki ryżowe / koktajl z bananów, orzechów i suszonych śliwek / pierwsze truskawki od nie-pamiętam-kiedy / zły zwyczaj jedzenia przy czytaniu
Lubię kiczowate rzeczy takie jak zbyt sztuczna biżuteria i lampki w kształcie królików :3
Nowe buty, które zapewne będą przyczyną wielkiego cierpienia dla moich nóg, ale są zbyt piękne by je oddać.