sobota, 8 grudnia 2012

Hiver

Ostatnio zastanawiałam się, czy bardziej lubię zimę, czy raczej jej nienawidzę. Kiedy rano zaspana wybiegam z domu spiesząc się na autobus i uderza we mnie przeszywający zimnem podmuch wiatru okładając dodatkowo po twarzy mokrym śniegiem, uaktywniają się we mnie zadziwiająco duże pokłady agresji. Z drugiej strony, kiedy siedzę sobie w pokoju oświetlonym lampkami choinkowymi, wyglądam za okno i widzę jak wszystko jest otulone miłą pierzynką i oświetlone ciepłym światłem latarni, mam wrażenie, że chciałabym, żeby było tak zawsze.

Wczoraj wybrałam się na maraton filmowy do pobliskiego kina. Postanowiłam wytrwać do końca, wobec czego do domu wracałam o 6 rano. Było jeszcze zupełnie ciemno, na ulicach ani żywej duszy, czułam taki wspaniały spokój i otępienie. Wiedziałam, że sobotę spędzę snując się po pustym domu, krążąc na trasie kuchnia - mój pokój. W taki dzień jak dziś to naprawdę przyjemne. Z głośników leci tylko Francoise Hardy - nie wiem czemu, ale francuskie piosenki pasują mi do zimy.



IMG_8700
Moja nowa towarzyszka
IMG_8708
Kiedy zaczynam robić ciasteczka, to znak, że zbliżają się święta...
IMG_8714
IMG_8727
Pamiątka z Berlina - foremki do ciastek w kształcie ludzików ze świateł dla pieszych :)

6 komentarzy:

  1. właśnie, ten moment - kawa, herbata, książka, muzyka (Frank Sinatra i Yann Tiersen grają u mnie pierwsze skrzypce;-)), widok za oknem i zima mogłaby trwać w nieskończoność. ale właściwie lubię zimę w każdej postaci - nie lubię tylko, kiedy topi się śnieg. :)

    ciekawe filmy na maratonie?

    OdpowiedzUsuń
  2. Zima, zima i jeszcze raz zima!!! Kocham śnieg i lód. Kiedy wraca się do ciepłego domu, a dwór jest cały przykryty babciną pierzyną.

    OdpowiedzUsuń
  3. po takim poranku byłabym pewnie wybudzona :)
    pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Grubiutka świneczka - jaka ona słodziutka! Ja mam bransoletkę z kaczuszkami (od największej do najmniejszej ;D).

    Ja też nie wiem, czy lubię zimę. W grudniu lubię, później już nie, o. Bo po co mi śnieg w styczniu i lutym? On ma tylko robić nastrój w święta!
    Żeby tylko się utrzymał do świąt!

    OdpowiedzUsuń
  5. właściwie ten okres świąteczny, schyłku grudnia, to dla mnie jedyny moment, w którym jestem w stanie zaakceptować kicz i centra handlowe, jednym z przyjemniejszych skojarzeń ze świętami są te przepychanki i zgielk - wydawanie pieniędzy, chodzenie po sklepach są naprawdę uzasadnione, w innych okolicznościach dostaje migreny na samą myśl o zakupach, chociaż wczoraj tez szukalam miejsca parkingowego przez 20 min;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Za każdym razem, kiedy wchodzę tu w poszukiwaniu nowego posta, natykam się na te ciasteczkowe ludki. I za każdym razem mam na nie ochotę! :)

    OdpowiedzUsuń